fałszywe oskarżenie o mobbing
Laura poruszyła ostatnio trudny temat, jakim jest niesłuszne oskarżanie pracodawców o mobbing, które może skutkować poważnymi konsekwencjami, np. szkodami wizerunkowymi 🚩 Skarga o nękanie w pracy może okazać się narzędziem pracownika, który chce odegrać na swoim przełożonym czy pracodawcy.
Dowody na czyny sąsiada i fałszywe oskarżenie. Tak więc, jak widać, sąd przede wszystkim jest związany zasadami rozumowania, logiki i doświadczenia życiowego. Ważne jest, aby z dowodów albo poszlak wyłaniał się określony, jasny obraz wydarzeń, logiczny i nie pozostający ze sobą w sprzeczności.
Prywatny akt oskarżenia – opłata. Do prywatnego aktu oskarżenia oprócz jego odpisów musisz również załączyć dowód uiszczenia opłaty. Wynosi ona 300 złotych. Jeśli nie stać Cię na jej uiszczenie, już w prywatnym akcie oskarżenia złóż wniosek o zwolnienie od ponoszenia kosztów. Sąd może Cię od kosztów zwolnić w
Mój rozmówca wyszedł rano z domu po papierosy. Gdy wyszedł ze sklepu czekała na niego policja. Do domu już nigdy nie wrócił. Koszmar absurdu, który go spotka
Mobbing w placówkach medycznych. Karolina Sikorska 10 grudnia 2018 Komentarze (1) W dniach 4-5 grudnia 2018 roku byłam gościem 7 Kongresu Prawa Medycznego w Krakowie. Całość Kongresu miała miejsce w Auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zostałam poproszona o wygłoszenie wykładu na temat mobbingu w placówkach medycznych.
nonton fated to love you sub indo dramaqu. Kto, przed organem powołanym do ścigania lub orzekania w sprawach o przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne, fałszywie oskarża inną osobę o popełnienie tych czynów zabronionych lub przewinienia dyscyplinarnego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Jest to więc przestępstwo formalne, bezskutkowe. Następuje w momencie podniesienia przed organem powołanym do ścigania lub orzekania nieprawdziwego zarzutu, że inna osoba popełniła przestępstwo, wykroczenie lub przewinienie dyscyplinarne. Bez wątpienia jednym ze znamion określających czynność sprawczą, jest skierowanie oskarżenia (zawierającego zarzut nieprawdziwy) do jednego z organów wymienionych w art. 234 ale wymóg oskarżenia „przed organem powołanym do ścigania lub orzekania” nie ma charakteru skutku. Dla bytu przestępstwa fałszywego oskarżenia określonego w art. 234 obojętne jest także to, czy przeciwko osobie fałszywie oskarżonej wszczęto postępowanie karne lub dyscyplinarne, względnie, czy została skazana lub ukarana. Zobacz: Kodeks karnyIstotne jest również rozdzielenie kwestii dopuszczalnego zeznawania nieprawdy przez oskarżonego w związku z przyjętą przez niego linią obrony, a fałszywym oskarżaniem innej osoby o popełnienie zarzucanego oskarżonemu czynu. Wątpliwości te rozstrzygnął Sąd Najwyższy w uchwale z 11 stycznia 2006r. W uchwale tej Sąd Najwyższy stwierdził: „oskarżony, który składając wyjaśnienia w związku z toczącym się przeciwko niemu postępowaniem karnym, fałszywie pomawia inną osobę o współudział w tym przestępstwie w celu ukrycia tożsamości rzeczywistych współuczestników tego przestępstwa, a nie w celu własnej obrony, wykracza poza granice przysługującego mu prawa do obrony i może ponosić odpowiedzialność karną z art. 234 Porady prawne-prawo karne Fałszywe oskarżenie może również odnosić się do zawiadomienia organów postępowania o przestępstwie, którego nie popełniono. Występek z art. 238 (zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie) różni się tym od występku z art. 234 że sprawca - zawiadamiając organ powołany do ścigania przestępstw lub przestępstw skarbowych o rzekomo popełnionym przestępstwie - nie wskazuje osoby, która miała je popełnić. Informuje więc o zdarzeniu, którego w ogóle nie było, lub przedstawia zdarzenie prawdziwe jako przestępstwo cięższe przez dodanie nieprawdziwych okoliczności. W doktrynie wyrażono pogląd, że jeżeli zawiadomienie, o jakim mowa w art. 238 zawiera jednocześnie fałszywe oskarżenie konkretnej osoby, to sprawca tego czynu będzie odpowiadał wyłącznie za fałszywe oskarżenie, czyli jedynie za występek z art. 234 Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie.
Kancelaria oferuje zastępstwo procesowe przed wszystkimi sądami powszechnymi oraz sądami polubownymi, jak również udzielanie porad prawnych oraz sporządzanie pism procesowych i opinii prawnych. Kancelaria posiada bogate doświadczenie z zakresu spraw o dobra osobiste przed sądami cywilnymi, jak również w sprawach o pomówienia w postępowaniu karnym. Pomoc oferowana przez Kancelarię obejmuje zagadnienia z zakresu ochrony dóbr osobistych wynikających zarówno z kodeksu cywilnego, prawa autorskiego, jak również prawa prasowego. Jednakże postępowanie cywilne o ochronę dóbr osobistych nie zawsze wyczerpuje możliwości prawne dochodzenia swoich praw w związku z bezpodstawnymi pomówieniami, zniesławieniami lub znieważeniem. Zniesławienie to również przestępstwo. Art. 212 Kodeksu karnego sankcjonujący przestępstwo zniesławienia, jak również art. 216 dotyczący znieważenia przewiduje, że grozi za nie kara grzywny, ograniczenia wolności, a niekiedy nawet pozbawienia wolności do roku. Sprawa z powyższych artykułów toczy się w trybie oskarżenia prywatnego. Kancelaria oferuje pomoc zarówno oskarżonym jak i oskarżycielom prywatnym w tego typu sprawach. Kancelaria preferuje praktykę w sprawach o mobbing w pracy. Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Pracownik, który wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę. Kancelaria oferuje reprezentację klienta na każdym etapie w sprawach o mobbing w miejscu pracy. – Czy pozwany przyznaje, że nazwał tego pana „osłem, durniem, łobuzem, idiotą i cymbałem”? – Nie, Wysoki Sądzie. Zapomniałem go nazwać cymbałem, ale byłem wtedy bardzo zdenerwowany… Łatwość rozpowszechniania poglądów i złudzenie anonimowości – zwłaszcza w sieci internetowej – powoduje, że sprawy o pomówienie czy zniesławienie częściej niż kiedyś trafiają na sale sądowe. Do pomówienia może dojść w różnych okolicznościach – nie tylko w internecie (np. na blogu czy na forum internetowym), ale i w pracy, w artykule prasowym w gazecie tudzież w innych środkach masowego przekazu (narasta np. problem pomawiania w mediach społecznościowych), przez sms itd. W przestrzeni publicznej jest tak, że jak raz się kogoś fałszywie oskarży, to taka informacja bardzo szybko zaczyna żyć własnym życiem i stygmatyzować pokrzywdzonego. Więcej na sronie Adwokat Zielinko – pomówienia – kliknij Nie zwlekaj. Dzwoń po pomoc prawną 500 516 517 NIE JESTEŚMY BEZBRONNI Pokrzywdzony nie jest wobec fałszywego oskarżenia bezbronny. Właściwie najgorsza postawa, jaką można przyjąć wobec pomówienia, to bierność, ponieważ rozzuchwala sprawców i sprawia, że czują się bezkarni. Zatem jak się bronić? Jednym z trybów dochodzenia sprawiedliwości jest postępowanie cywilne. To, co w praktyce określamy często jako sprawę o pomówienie, rozpoczyna wniesienie pozwu. Najczęściej będzie to pozew w sprawie o ochronę dóbr osobistych (podstawę prawną stanowi tu Kodeks cywilny, przede wszystkim art. 23-24 Powodowie, sprzeciwiając się szkalowaniu, liczą wówczas – w zależności od okoliczności – na odszkodowanie lub zadośćuczynienie, a także przeprosiny i usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych. ANONIMOWI SPRAWCY Jeśli pomówienia są anonimowe i nie wiemy, kogo pociągnąć do odpowiedzialności, można zwrócić się z prośbą o pomoc do organów ścigania albo skorzystać z pomocy informatyka śledczego lub detektywa. W naszym zespole współpracowników mamy wyselekcjonowanych, sprawdzonych detektywów oraz informatyka śledczego, którzy pomagają skutecznie reprezentować Państwa interesy. POMÓWIENIA O POWAŻNE PRZESTĘPSTWA W polskim Kodeksie karnym mamy instytucję małego świadka koronnego, zapewniająca skruszonym przestępcom, którzy zakablują swoich kolegów ze świata przestępczego łagodne potraktowanie. W ten sposób prawo nagradza lojalność względem organów ścigania. Do mojej Kancelarii trafia wielu ludzi niesłusznie oskarżonych o popełnienie poważnych przestępstw (zwłaszcza narkotykowych lub przeciwko mieniu), a nawet niesłusznie skazanych na podstawie pomawiających wyjaśnień czy zeznań jednego człowieka ze świata przestępczego. Wprawdzie dominujące stanowisko judykatury i doktryny jest takie, że dowód z pomówienia takiego osobnika powinien być traktowany z dużą ostrożnością i obdarzony walorem wiarygodności o tyle, o ile znajdzie potwierdzenie w innych dowodach, to praktyka zna niechlubne przykłady skazań na podstawie jedynego dowodu z pomówień współoskarżonego. Dlatego też jeśli przydarzy się Państwu niesłuszne pomówienie o popełnienie przestępstwa, radzę, żeby tego nie lekceważyć i oddać się w ręce adwokata, obeznanego w materii pomówień. Spotkałam wielu ludzi, którzy wierzyli, że skoro są niewinni, to sąd ich nie skaże i zwyczajnie się przeliczyli. Natomiast konstrukcja przepisów procedury karnej jest taka, że w zasadzie najbardziej optymalnym momentem na przeprowadzanie dowodów i wykazywanie niewinności jest postępowanie przed sądem pierwszej instancji. Na każdym następnym etapie jest coraz trudniej – im dalej w las, tym więcej drzew. Wobec tego – w przypadku sprawy karnej z pomówienia – trzeba działać natychmiast. ŚCIGANIE KARNE Bywa, że postępowanie cywilne nie wyczerpuje ścieżki prawnej w sprawie związanej z bezpodstawnymi, wysuniętymi bez dowodów zarzutami. Zniesławienie jest przestępstwem, określonym w Kodeksie karnym, a w przypadku wyroku skazującego, sprawca pomówienia trafia do Krajowego Rejestru Karnego, co powinno go powstrzymać przed następnymi oszczerstwami. Postępowanie w sprawie o pomówienie jest o tyle skomplikowane, że pokrzywdzony w zasadzie sam powinien opracować akt oskarżenia i wnieść do Sądu. Gdy zostaliście Państwo pokrzywdzeni zniesławieniem, odradzam oszczędzanie na fachowej pomocy prawnej. Procesy o pomówienia są bardzo specyficzne i wymagają specjalistycznej wiedzy z wąskiej dziedziny, którą posiada niewielu sędziów. Mogę śmiało napisać, że to w sprawach o zniesławienie widziałam najwięcej kompromitujących dla wymiaru sprawiedliwości wyroków. MOBBING Co właściwie oznacza bezpośrednio słowo mobbing? Nic innego jak po prostu prześladowanie, napastowanie, obleganie lub przemoc psychiczna wobec współpracownika, a częściej podwładnego (pracownika) w miejscu pracy. Słowo to wywodzi się standardowo z języka angielskiego od słowa mob. Definicja jest dość ogólna, bowiem jak się niżej okaże, mobbing stosowany jest dziś w bardzo wielu przypadkach czy miejscach. Mobbing wywodzi się z Kodeksu pracy i jego definicja zapisana jest w w art. 94 § 2, gdzie obowiązkiem pracodawcy jest przeciwdziałanie temu zjawisku. Pracownik, który stał się ofiarą mobbingu, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania oraz zadośćuczynienia ze względu na krzywdę, jakiej doznał. Stanowią o tym nie tylko przepisy prawa pracy. Należy też pamiętać, iż dotyczy to również odpowiednich przepisów z Kodeksu cywilnego. Konkretne działania należy udowodnić w sądzie, a więc należy je w możliwie najlepszy sposób dokumentować, opowiadać o tym rodzinie, znajomym, bliskim, aby mieć argumenty u świadków w czasie procesu sądowego.
Autor: Joanna Oreł •14 paź 2014 5:01 Skomentuj (4) We Francji w jednej z firm w cztery lata popełniono 25 samobójstw, a kolejnych 13 osób próbowało odebrać sobie życie z powodu mobbingu. Brzmi zatrważająco. Czasami jednak oskarżenia o mobbing bywają bezpodstawne. – Mobbing jest tak samo delikatną materią, jak zachowania seksistowskie czy rasistowskie. To oznacza, że dana sytuacja w pracy może być zupełnie inaczej traktowana przez pracownika, pracodawcę, a także sąd – uważa Piotr Wiśniewski, prezes KPW Konsulting Projektowy. – Tak naprawdę, jeżeli ktoś chciałby przegiąć, to bardzo szybko może informację o mobbingu rozdmuchać – np. podając ją do mediów. Dla pieniędzy lub przez złośliwość Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Przykładów nie trzeba szukać daleko. Trzy lata temu do sądu pracy trafiła skarga na firmę Terg, właściciela sieci Media Expert, w której pracownik sklepu w Człuchowie oskarżył przełożonych o mobbing i zażądał 50 tys. zł zadośćuczynienia. Sprawa szybko stała się medialna. Tymczasem na liście zarzutów byłego pracownika wobec firmy znalazło się zmuszanie do wyłudzania pieniędzy od klientów poprzez informowanie ich o promocyjnych ratach. Czytaj też: Coraz więcej procesów o mobbing. Część bezpodstawna Marcin Rak, prawnik, trener i konsultant z zakresu przeciwdziałania mobbingowi z firmy Sanduro Group, podkreśla, że niesłuszne oskarżenia o mobbing stawiane są z reguły przez osoby roszczeniowe. – Najczęściej stanowi to dla nich narzędzie do osiągania własnych celów. Takie osoby powinny być karane za podobne zachowania, tym bardziej jeżeli oskarżenia padają publiczne. Niestety nie są to rzadkie przypadki – uważa ekspert. Podobne doświadczenia ma Piotr Wiśniewski. – Prowadząc szkolenia, dostaję sygnały od osób z kadr, działów HR, a nawet związków zawodowych dotyczące tego, że pracownicy nadużywają argumentów o mobbingu – wyjaśnia ekspert. – Mogą być dwie przyczyny takich postaw. Ktoś może po prostu nie lubić swojej pracy, kierownika czy w skrajnym przypadku nawet firmy i po prostu na złość rozsiewać plotki. Dużo częściej jednak pojawia się grupa zachowań racjonalnych. Dotyczą one sytuacji, w których ktoś np. broni się przed zwolnieniem albo próbuje wyłudzić odszkodowanie – dodaje. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
Czy mobbing jest zaraźliwy? - Niestety, tak. Właśnie to może być istotną przyczyną wywołania rozstroju zdrowia ofiary, nie mówiąc już o zrezygnowaniu przez nią z pracy, aby ostatecznie uwolnić się od toksycznego środowiska - mówi dr Piotr Sobański, adwokat, adiunkt Instytutu Nauk Prawnych Uniwersytetu wieloletni ekspert współpracujący z „Gazetą Lubuską” w ramach dyżurów prawnych udzielał pan porad w różnego rodzaju sprawach karnych, a teraz będzie pan pomagał konkretnie w walce z mobbingiem. Czym jest to spowodowane?Od prawie 20 lat pełnię dyżury na łamach „Gazety Lubuskiej”, służąc Czytelnikom pomocą w sprawach karnych. Niekiedy zwracały się do mnie o pomoc osoby, przeciwko którym toczyły się sprawy karne czy to sądowe, czy też na etapie postępowania prowadzonego przez prokuraturę lub policję. Zazwyczaj jednak dzwonili do mnie Czytelnicy pokrzywdzeni przez osoby dopuszczające się przestępstw na ich szkodę. Zauważyłem, że wiele takich spraw dotyczyło szykanowania w pracy, co przybierało różne zachowania, godzące w prawa pokrzywdzonych jako pracowników. Nierzadko tego typu zachowania miały znamiona przestępstw. Czytelnicy uskarżali się czasem, że są nękani przez pracodawców. Częściej jednak szukali pomocy prawnej, gdyż bali się nie pracodawcy, a kolegów z pracy. Obawiali się, że gdy zwrócą się z problemem do pracodawcy, po pierwsze - ten nic nie zrobi, a po drugie - może nastąpić eskalacja nienawiści ze strony to problem co drugiego pracownika. Szokujące danePolecamy wideo: Policjantka z Nysy twierdzi, że jest mobbingowana. Sprawą zajmuje się prokuratura i posłowie LewicyCzy należy przez to rozumieć, że mobbing jest przestępstwem?To, czy mobbing jest przestępstwem, jest bardzo złożoną kwestią. Zacznę od tego, że na skutek nowelizacji kodeksu pracy z 2003 roku został wprowadzony przepis, w którym została zawarta legalna definicja to zachowania polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika. Wyłącza to zachowanie jednorazowe sprawcy, aby zakwalifikować je jako na mobbing składa się wiele współistniejących częstokroć zachowań uderzających w ofiarę. Niektóre zachowania mogą same w sobie spełniać znamiona przestępstw, na przykład groźby karalne, pomówienia, zniesławienia, fałszywe oskarżenia o popełnienie przewinień dyscyplinarnych. Z kolei inne zachowania po prostu zmierzają jedynie do dokuczenia pracownikowi w ten czy inny inspekcji oskarża szefa o mobbingGdy dane działanie powoduje poniżenie lub ośmieszenie pracownika lub ma na celu wywołanie takiego skutku, wówczas granica jest płynna, czy to konkretne jednostkowe zachowanie nie nosi zarazem cech pomówienia lub zniesławienia w rozumieniu karnoprawnym. A tu już mówimy o przestępstwach niezależnie od tego, że w samej definicji mobbingu mowa jest o długotrwałych zachowaniach. Z kolei, o ile w definicji mobbingu mowa jest o zastraszaniu ofiary, niekiedy zastraszanie może przybrać postać gróźb karalnych, a groźba karalna to niekoniecznie mobber jest przestępcą, a niekoniecznie też osoba popełniająca nawet kilka przestępstw przeciwko pracownikowi jest mobberem w rozumieniu prawa przez pryzmat uporczywości i długotrwałości negatywnych zachowań, niekiedy zachowania sprawcy mobbingu mogą być znęcaniem psychicznym w rozumieniu zbada wątek mobbingu zmarłej pracownicy ZZUMZnęcaniem? Mógłby pan rozwinąć ten wątek?Otóż znęcanie psychiczne jest powodowaniem dyskomfortu psychicznego u osoby pokrzywdzonej, wzbudzaniem poczucia niepokoju, obawy o własny los. Znęcanie może przejawiać się grożeniem, znieważaniem, upokarzaniem oraz szeroko pojętym uprzykrzaniem życia. Dla bytu przestępstwa znęcania konieczne jest występowanie stosunku zależności ofiary od sprawcy. Zależność ta może istnieć zarówno na podstawie zawartej umowy o pracę, jak i z samej tylko sytuacji faktycznej, stwarzającej dla sprawcy sposobność znęcania się. Tym samym nie jest wykluczone, aby sama sytuacja faktyczna doprowadzała do mobbingu względem współpracownika. Wystarczy przy tym, aby sprawca, dopuszczając się zachowań nagannych w stosunku do ofiary, liczył się jedynie z tym, że może to być znęcaniem istnieje także w kodeksie karnym przepis, który chroni przed uporczywym nękaniem. Chodzi tu o wzbudzanie u ofiary poczucia zagrożenia, poniżenia lub udręczenia. Karalne jest także istotne naruszanie prywatności ofiary. Mówiąc innymi słowy, chodzi tu o stalking, a ten może oczywiście występować także w środowisku pracy. Przestępstwo to ma częściowo podobne znamiona do mobbingu. Chciałbym przy tym na marginesie wskazać, nie wchodząc w szczegóły doktryny prawa karnego, że opisane przeze mnie przed chwilą przestępstwo nękania jest konsumowane przez przestępstwo w wojsku: dyskryminacja, mobbing, molestowanieZostawmy na razie prawo karne. Jak wygląda ochrona przed mobbingiem w prawie pracy?Zacznę od tego, że pracodawca jest obowiązany do przeciwdziałania mobbingowi. W praktyce pracodawcy zazwyczaj organizują szkolenia dla pracowników, podczas których są oni informowani o niebezpieczeństwach i konsekwencjach mobbingu, o potencjalnie wdrażanych procedurach antymobbingowych. W sumie pracownicy po takich szkoleniach mają świadomość, że z mobbingiem możnawalczyć. Problemem jest jednak dla nich to, czy w konkretnych dotykających ich sytuacjach mogą powoływać się na to, że są akurat ofiarami mobbingu, czy też wymierzone przeciwko nim działania są po prostu zwykłymi niesnaskami typowymi dla środowiska, w którym przebywają w ramach stosunku pracy. Zastanawiają się też, czy nie przesadzają z tym, że postrzegają siebie jako ofiary zakwalifikować dane działania jako mobbing, muszą one wywołać u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, spowodować bądź mieć na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Tak to wygląda w ujęciu unormowań prawa pracy. Dopiero po ustaleniu, że to, o czym wcześniej mówiłem dotknęło pracownika, możemy zastanawiać się nad konsekwencjami do samej ochrony, to chciałbym podkreślić, że pracownik, u którego mobbing wywołał rozstrój zdrowia, może dochodzić od pracodawcy zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Pracownik, który doznał mobbingu lub na skutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania. Nie chciałbym zagłębiać się w sprawy proceduralne, ale gdy pracownik złoży pozew do sądu, problemem w praktyce staje się kwestia ciężaru dowodu. Chodzi krótko mówiąc o to, że na pracowniku spoczywa ciężar udowodnienia, że wynikiem nękania był rozstrój zdrowia. Co więcej, na pracowniku spoczywa nawet ciężar dowodu w zakresie faktów świadczących o mobbingu. Dlatego uważam, że skuteczniejsze jest dochodzenie roszczeń od samego jednak mówił, że pracodawca powinien przeciwdziałać przeciwdziałania mobbingowi przez pracodawcę jest nie zawsze skuteczny, nawet gdy dokłada on wszelkich starań. Pracodawca może po prostu nie wiedzieć o mobbingu, a ofiara boi się o tym powiedzieć. Nie można zakładać tym samym, że jak występuje mobbing, to pracodawca przymyka na to oko. Sprawcy nie zależy oczywiście na nagłośnieniu tego. Tu tkwi zasadniczy problem. Z jednej strony - strach pracownika, a z drugiej strony - zwykła niewiedza pracodawcy, a nawet brak domyślania się przez niego, że takie zjawisko istnieje w pan, że mobbingu dopuścić się mogą zarówno współpracownicy, jak i pracodawca. Czy oznacza to, że każdy może potencjalnie mobbować każdego, nawet pracownik pracodawcę?Zawarta w kodeksie pracy definicja mobbingu określa wprost, że są to zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, nie zaś pod uwagę, kto jest sprawcą, można wyróżnić mobbing pionowy i mobbing poziomy. Sprawcą mobbingu pionowego jest pracodawca. Mobbing poziomy to mobbing, którego dopuszcza się współpracownik lub grupa oznacza to jednak, że pracodawca w środowisku pracy nie podlega jakiejkolwiek ochronie prawnej. Sprzeczne z prawem działania pracowników mogą polegać na bezprawnym naruszeniu dóbr osobistych pracodawcy. Zatem w sferze prawa cywilnego choćby w tym zakresie pracodawca podlega ochronie. Z drugiej strony pracownik może przecież zniesławiać pracodawcę, znieważać go, grozić mu popełnieniem przestępstw. W tym zakresie, jak już wcześniej mówiłem, zastosowanie mają przepisy prawa jest według pana przyczyną mobbingu? Czy mógłby pan jednoznacznie odnieść się to tej kwestii?Nie ma jednej przyczyny mobbingu. Niekoniecznie nawet bodźcem mogą być relacje panujące w zakładzie pracy. Mogą też istnieć czynniki zewnętrzne, takie jak konflikt z członkiem rodziny lub znajomym ofiary, kwestie światopoglądowe. Warto mieć też na uwadze, że część osób spędza tak naprawdę więcej czasu w pracy niż wśród osób najbliższych. Co za tym idzie, istnieje wielogodzinny kontakt na linii sprawca i ofiara. Poza tym w pracy często ludzie rywalizują ze sobą choćby o awans, co jest przyczyną napięć, a z drugiej strony burzy normalne ludzkie powstanie mobbingu może mieć wpływ też niepewna sytuacja w danym sektorze pracy. Dodatkowo trzeba mieć na uwadze, że w obecnych czasach temu zjawisku przyczynia się ogólne zmęczenie społeczeństwa związane z pandemią, powodujące częstokroć agresywne reakcje, które nie muszą być do końca świadome. Samo zdalne wykonywanie pracy nie eliminuje mobbingu. Po prostu mobbing przenosi się do sieci. Niezależnie od tego, o czym powiedziałem, na pewno dla mobbingu decydująca jest sama konfliktowa postawa może na początku nie zdawać sobie sprawy, że jego zachowanie stoi w sprzeczności z prawem. Może traktować to jako niewinne psoty, lekkie przytyki. Może zakładać, że jego zachowania należy traktować z poczuciem humoru. Mobber może jednak od początku żywić się negatywnymi emocjami względem pracownika. Daje się jednak zauważyć postępująca wrogość wobec ofiary. Postawa sprawcy staje się coraz bardziej nieustępliwa, a dokuczanie przybiera coraz większe rozmiary i staje się coraz częstsze. Prześladowca dostrzega swoją rosnącą przewagę, a mobbowana osoba czuje się coraz bardziej bezbronna i pozostawiona na pastwę definicji mobbingu wynika, że mobbing może mieć na celu wywołanie u ofiary poczucia zaniżonej oceny przydatności zawodowej. Niekoniecznie sprawca od początku zastanawia się nad tym. Potem może to być już równia pochyła. Często powiększa się też grono sprawców. Dołączają się kolejni pracownicy. Niekiedy czynią to spontanicznie, niekiedy są do tego namawiani. Wówczas ich działania mogą powodować dalszeizolowanie ofiary i skuteczniej przyczyniać się do wyeliminowania ofiary z zespołu mobbing jest zatem zaraźliwy?Niestety, tak. Właśnie to może być istotną przyczyną wywołania rozstroju zdrowia ofiary, nie mówiąc już o zrezygnowaniu przez nią z pracy, aby ostatecznie uwolnić się od toksycznego początku rozmowy podkreślał pan, że jest pracownikiem akademickim. Czy mobbing często występuje w środowisku naukowym?Śledząc informacje podawane w mediach, zauważyłem, że tak. Jak się okazało, jest to nader częste zjawisko. Wynika to choćby z ankiety zatytułowanej „Mobbing na uczelniach”, która została zamieszczona na stronie internetowej Fundacji Science Watch Polska. Wynika z niej, że ponad 1/3 ankietowanych osób czuje się ofiarami mobbingu ze strony współpracowników, czyli mobbingu poziomego. Wyniki przeprowadzonych badań ankietowych skłoniły mnie do napisania artykułu naukowego pt. „Ochrona pracownika akademickiego przed mobbingiem poziomym na gruncie art. 207 KK”, który zamieściłem w internecie w ramach Open Science. Oczywiście zastrzegam, że nie jestem w stanie zweryfikować tego, jak osoby ankietowane postrzegają mobbing. Zakładam, że nie wszystkie te osoby analizowały uderzające w nie zachowania pod kątem mobbingu zdefiniowanego przepisami prawa. Niemniej istotne jest, że podłożem towarzyszącym poczuciu bycia mobbowanym jest częste doznawanie w pracy szykanowania, upokarzania i innych tego typu publikacji, o której panu redaktorowi wspomniałem, przeanalizowałem kwestie związane z możliwością ochrony pracowników akademickich przed mobbingiem ze strony współpracowników na gruncie prawa karnego. W szczególności skupiłem się na ochronie w oparciu o konkretny przepis kodeksu karnego, to jest artykuł 207, czyli krótko mówiąc znęcanie. Dostrzegam fakt, że często dopiero prawnokarne środki skierowane wobec sprawcy lub sprawców powodują zahamowanie działań negatywnych wobec ofiary. Dopiero wówczas zostają zaprzestane działania, które są dotychczas kierowane wobec pracownika. Warto dodać, że przestępstwo z artykułu 207 jest ścigane z urzędu. Wystarczy tym samym złożenie do organów ścigania zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia czynu karalnego, jeżeli ofiara uznaje, że istnieje podejrzenie popełnienia na jej szkodę przestępstwa znęcania. Może okazać się, że organy ścigania nie uznają, że w danej sytuacji mowa jest akurat o podejrzeniu znęcania, ale rozważą przykładowo, czy dane zachowania sprawcy lub sprawców nie powinno się zakwalifikować jako uporczywe nękanie. Muszę dodać, że o winie decyduje sąd, który oczywiście może także uznać, że wniesienie aktu oskarżenia w danej sprawie nie było w jakikolwiek sposób jak wcześniej panu wskazałem, moją publikację udostępniłem w internecie. Mam nadzieję, że osoby czujące się mobbowanymi albo wezmą pod rozwagę wskazówki, które im podałem odnośnie do możliwości poprawy ich sytuacji w środowisku pracy, albo przynajmniej poczują się podtrzymani na duchu, wiedząc, że w razie czego mogą skorzystać z zasugerowanych przeze mnie określonych środków prawnych w praktyce. Oczywiście kwestia wyboru nie należy do mnie, a do ofiary. Nie ukrywam jednak, że po opublikowaniu artykułu otrzymałem sporo maili od osób załamanych swą sytuacją na uczelni, w tym osób bojących się nawet chodzić do przedstawia się mobbing akurat na uczelni? Chodzi mi o to, żeby pan podał jakieś cechy, które odróżniają go od mobbingu występującego gdzie chciałbym odpowiadać na to pytanie tylko z jednej przyczyny. Otóż rozmowy, podczas których naukowcy zwierzali się ze swoich problemów, dotyczyły zarówno organizacji danej uczelni, jak również panującej tam atmosfery. Akurat tu dostrzegam, że gdybym nawet przytoczył poszczególne problemy, pomijając aspekty umożliwiające potencjalną identyfikację sprawców, ofiar, a nawet pominąłbym nazwy samych uczelni, to istnieje bardzo duże ryzyko, że ktoś się domyśli, o kogo i co chodzi w danej sytuacji. Jeżeli Czytelników ta kwestia interesuje, to we wspomnianej przeze mnie ankiecie zostały zawarte fragmenty wypowiedzi respondentów, w których opisywali wymierzone w nich konkretne negatywne działania. Mogę jedynie odesłać do lektury ankiety. Poza tym w sieci można znaleźć wiele na ten temat. Mam świadomość, że informacje, które odkryją Czytelnicy, mogą być dla nich szokujące. Nie chodzi mi o jakieś opisy ekstremalnych zjawisk, lecz o fakt, że szkolnictwo wyższe cieszy się dużym prestiżem. Uczelnie mają być po prostu z założenia wolne od też wyeksponować, że link do wspomnianego mojego artykułu wraz z krótką informacją opublikował na swoim blogu dr Józef Wieczorek, który od wielu lat walczy z mobbingiem na uczelniach, nie bojąc się nazwać tego zjawiska mianem patologii uczelnianej. Być może dlatego mój artykuł spotkał się z tak żywą reakcją poszkodowanych naukowców, którzy zwrócili się do mnie z prośbami o różnego rodzaju przy tym, że w moim artykule naukowym, o którym przed chwilą wspomniałem, zawarłem jedynie nieznaczną część wyników moich badań naukowych odnoszących się do zjawiska mobbingu. W kolejnych publikacjach na pewno uwzględnię wątki, które teraz poruszyłem w naszej mówił, że uczelnie mają być z założenia wolne od mobbingu. Czy to nie jest zbyt idealistyczne?Ja na to patrzę jedynie z pewnego punktu widzenia. Po pierwsze - mobbing na uczelni negatywnie wpływa na niezależność naukowców, a tym samym na swobodę badań naukowych. Po drugie - z uwagi na rolę samej nauki dla społeczeństwa badacz nie powinien ani wywierać nacisków na innego badacza, ani nie padać ofiarą tego typu zjawisk. Na pewno znacznie obniża to efekty pracy naukowej, a w konsekwencji hamuje rozwój nauki. A po trzecie - uczelnie powinny po prostu trzymać klasę i za również dziękuję i pozdrawiam wszystkich Czytelników „Gazety Lubuskiej”.Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Liczba wyświetleń: 404Wydawałam się łatwym celem: kobieta, urzędniczka, w średnim wieku, zatrudniona w Ministerstwie Zdrowia, z jednym z najniższych uposażeń. Tymczasem nie dałam się zniszczyć – mówi Joanna Koczaj-Dyrda, która po długiej batalii wygrała sprawę o mobbing z Ministerstwem Zdrowia. Joanna Koczaj-Dyrda– Ze statystyk wyłania się obraz Polski jako kraju, w którym prawie nikt nie jest nękany przez pracodawcę. W polskich sądach corocznie rozpatrywanych jest zaledwie kilkaset spraw dotyczących mobbingu. Tymczasem badania CBOS z 2014 r. wskazywały, że szykanowanych było 17% pracowników, czyli ponad 2 mln osób, a 5% deklarowało, że jest nękanych systematycznie. Skąd ten rozziew?– Stąd, że bardzo trudno jest udowodnić mobbing w sądzie. Roszczenia dochodzone przez pracowników w sądzie pracy odbywają się na podstawie procedury cywilnej, co oznacza, że wszystkie przesłanki z definicji mobbingu muszą zostać spełnione, aby można było powiedzieć, że mobbing miał miejsce. Kiedy przesłanki te zostały już spełnione w pracy, trzeba jeszcze je udowodnić w sądzie. Zgodnie z art. 94 §2 Kodeksu pracy mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika. Już sama lektura zawartych w tej definicji przesłanek pokazuje, że jest ich dużo, są one niedookreślone, wynikają z osobistych, subiektywnych doznań pracownika, a mobber, który takich zachowań dopuszcza się wobec pracownika, w sądzie zeznaje, że „on tylko chciał zaprowadzić porządek w miejscu pracy”.Zgodnie z orzecznictwem, jednym z warunków zasądzenia zadośćuczynienia jest również rozstrój zdrowia, jakiego doznał pracownik w wyniku mobbingu, co dowodzenie tego zjawiska czyni jeszcze trudniejszym. Bo co ma zrobić pracownik, który jednak zdołał obronić się przed rozstrojem zdrowia, a był bardzo silnie mobbingowany? Na szczęście również zgodnie z orzecznictwem, odpowiedzialność pracodawcy za brak przeciwdziałania mobbingowi jest bezwzględna, choć oczywiście dopiero wtedy, gdy pracownik zdoła udowodnić, że mobbing miał miejsce. Pracodawca odpowiada również wtedy, gdy mobbingowi nie przeciwdziałał albo w ogóle, albo nieskutecznie. W art. 94 §1 Kodeksu pracy czytamy, że pracodawca jest obowiązany przeciwdziałać mobbingowi, natomiast zgodnie z orzecznictwem ochrona taka nie może być iluzoryczna, to znaczy nie może być tak, że pracodawca tworzy politykę antymobbingową, a na czele komisji antymobbingowej stoją mobberzy, pracownik, który złożył skargę jest wyrzucany z pracy w trakcie pracy komisji, albo nie ma dostępu do akt i nie może odnieść się do materiału dowodowego. Polityka antymobbingowa powinna być skuteczna i przejrzysta, ale rzadko który pracodawca taką politykę wdraża. Czasem wynika to z niskiego poziomu kadr, które mają się tym zajmować, a czasem po prostu jest to celowe działanie, mające na celu uniemożliwienie pracownikowi dochodzenia swoich praw. Jednak jeżeli pracodawcy wydaje się, że niwecząc prawo pracownika do skutecznej obrony swoich praw uda mu się sprawę mobbingu „zamieść pod dywan”, to jest w błędzie: pracownicy mają coraz większą świadomość prawną i nie wahają się zgłaszać tego, co dzieje się u danego pracodawcy np. do mnie, na portalu albo wprost do jest znalezienie świadków; pracownicy, którzy sami byli i/lub nadal są ofiarami agresji ze strony tego samego mobbera, często nie chcą zeznawać w sądzie i na wszelki wypadek odcinają się całkowicie od ofiary, nie chcą mieć z nią nic wspólnego, aby nie przyszło jej nawet do głowy powoływać ich na świadków. W skrajnych przypadkach, świadkowie sami zaczynają brać udział w agresji przeciw ofierze, ponieważ nie chcą być posądzeni przez mobbera o sprzyjanie ofierze, a poza tym, jeśli ktoś oczekuje w miejscu pracy realnych korzyści materialnych, to zawsze przyłączy się nie do tego, kto mądry, tylko do tego, kto wydaje się silniejszy. Sprzyjanie mobberom daje wymierne korzyści materialne w postaci podwyżek, nagród czy awansów, no a przede wszystkim łaskawe spojrzenie przemocowego przełożonego, przynajmniej przez jakiś zazwyczaj są przełożeni, którzy jako szeregowi pracownicy nie mieli okazji zaprezentować swojego prawdziwego ja, więc dopiero jako osoby mające nad pracownikiem władzę, zaczynają ujawniać swoją prawdziwą naturę przemocy to też pracownicy, którzy przychodzą do pracy w celu uzyskania wynagrodzenia, mają swoje zobowiązania finansowe, rodziny i nie chcą mieszać się w sprawę, w wyniku której mogą stracić pracę; dla nich oczywiste jest to, że mając do wyboru: ująć się za poszkodowanym w wyniku mobbingu pracownikiem ryzykując utratę pracy albo odciąć się od ofiary udając, że nic nie widzą i mieć dzięki temu spokój, prędzej poświęcą zdrowie i życie kogoś innego niż niewielki promil pracowników zdolnych do empatii, wrażliwych i odważnych ludzi ma odwagę przeciwstawić się złu i wystąpić w czyjejś i tak naprawdę także swojej obronie. Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni żeby wiedzieć, że jeśli sprawca przemocy w pracy (ale także i poza pracą) nęka kogoś innego, to za chwilę będzie nękał i mnie; działa to na zasadzie: wczoraj on, dzisiaj ty, jutro ja. I zazwyczaj tak się dzieje, warunek raz spełniony, zawsze spełniony: jeśli ktoś jest sprawcą przemocy, to zawsze nim będzie, chyba że mu się na to nie pozwoli.– Od wielu miesięcy kontaktuje się Pani z mobbingowanymi pracownikami. Kto się do Pani zgłasza? W jakich segmentach gospodarki sytuacja wygląda najgorzej?– Od momentu, gdy sprawa nękania mnie i mojej rodziny została nagłośniona w mediach, zaczęli zgłaszać się do mnie masowo nękani w swoich miejscach pracy ludzie z całej Polski. Z tych zgłoszeń i przedstawianych mi historii nękania wyłania się smutny obraz kraju, w którym właściwie żadna dziedzina życia zawodowego nie jest wolna od mobbingu. Najgorsza sytuacja jest w administracji publicznej i spółkach Skarbu Państwa, gdzie mobberzy znęcają się nad pracownikami, korzystając z pieniędzy publicznych. Jeżeli ofiara jest na tyle zdeterminowana, żeby pójść do Sądu i walczyć o swoją godność, odszkodowanie zostaje wypłacone też z pieniędzy publicznych, gdy za mobbing odpowiada pracodawca. Z pieniędzy publicznych zostają również zapłacone koszty postępowania, zgodnie z zasadą, że przegrywający zwraca stronie przeciwnej koszty postępowania, a jeśli sąd zasądzi od agresora wielokrotność wysokości tych kosztów, to podatnicy poniosą jeszcze wyższe zgadzam się, żeby z moich pieniędzy była finansowana samowola i agresja sprawców przemocy wobec pracowników i uważam, że do odpowiedzialności finansowej powinien zostać pociągnięty przede wszystkim sam mobber, a nie tylko firma, który dopuściła do takiej sytuacji. Sprawcę przemocy można pozwać bezpośrednio, imiennie z powództwa cywilnego niezależnie od roszczeń przeciwko jednak należy od tego, żeby nigdy nie dopuszczać do zatrudnienia sprawców przemocy, a gdy tylko sprawca wykaże agresję w stosunku do pracownika, to tak jak w orzecznictwie – odpowiedzialność pracodawcy za mobbing jest bezwzględna – tak i odpowiedzialność mobbera również powinna być bezwzględna i skutkować zwolnieniem dyscyplinarnym z powodu ciężkiego naruszenia przez niego obowiązków pracowniczych na podstawie art. 52 § 1 pkt. 1 Kodeksu pracy.– A jakie są najczęstsze formy mobbingu? Z jakimi formami Pani się spotkała?– W Ministerstwie Zdrowia mieliśmy okazję zobaczyć wiele takich form, a były to: uderzenie w twarz ze słowami: „następnym razem będziesz pamiętał”, pukanie w czoło pracownicy i pytanie „czy tam jest mózg”, posądzenie młodego pracownika o oglądanie pornografii w pracy w czasie, gdy ten pracownik był na urlopie, posądzanie o rozsiewanie plotek, pomówienia: o oszustwo, o kradzież, o porzucenie dokumentacji, o molestowanie seksualne, o przekroczenie uprawnień, o poświadczanie nieprawdy. Groźby karalne: „zaraz ci przypierdolę”, „zaraz ci przyłożę”, „zniszczę cię”, „załatwię cię”, „zlikwiduję cię”, „ja was dorwę”, „dorwę cię”, „będę kontrolował wasze skrzynki służbowe i prywatne”. Naśmiewanie się, że „udaje” z pracownicy, która w wyniku długotrwałego stresu spowodowanego znęcaniem się nad nią straciła przytomność – zamiast udzielenia pomocy i wezwania pogotowia; przeszukiwanie osobistych rzeczy, najpierw wyciąganie od pracowników szczegółów z ich życia prywatnego, a potem rozgłaszanie tych informacji na forum publicznym podczas zebrań wszystkich pracowników departamentu; przeszukiwanie komputerów pracowników, fotografowanie zawartości koszy na śmieci stojących przy pracownikach, pokazywanie zawartości tych koszy pracownikom, szykanowanie pracowników, którzy wyrzucili śmieci do kontenera na śmieci, fotografowanie stojących na parkingu samochodów pracowników, fotografowanie stojących na parkingu koszy na śmieci. Nakazywanie pracownikom przychodzenia do pracy w soboty i w niedziele bez żadnej potrzeby, wyciąganie z domu o godzinie niepełnosprawnego pracownika tylko po to, żeby do rana bezczynnie siedział na sali konferencyjnej, również bez potrzeby; nakazywanie pozostawania pracownikom po godzinach pracy, do późnych godzin wieczornych, także w święta, np. w Wigilię, nakazywanie pracownikom czekania na przystanku, bez względu na pogodę do czasu aż mobber przyjdzie do pracy. Działania mające na celu zastraszenie pracowników: opowieści typu „moja matka jest sędzią”, „mój mąż jest prokuratorem”, „teraz to już mam tak wysoko plecy, że nikt mnie nie ruszy”, „no, ja nie wiem, co ten pan minister tak o mnie walczy”, czy też udawane przy świadkach rozmowy z panem ministrem przez telefon ze słowami „co, stęskniłeś się za mną?” oraz sugerowanie powiązań seksualnych z osobami „wysoko postawionymi”, a także opowieści o samochodzie, który miał być rzekomym prezentem dla mobberki od jednego z konsultantów krajowych. Opowieści te miały służyć zastraszeniu pracowników i wzmocnieniu pozycji mobberów jako osób mających silne poparcie w kręgach władzy. Wszczynanie postępowań dyscyplinarnych na podstawie fikcyjnych zarzutów, czy też przypisywanie nieprawdziwych czynów pracownikom po to, aby następnie w „akcie łaski” odstąpić od wymierzenia kary pod warunkiem, że taki pracownik będzie donosił na swoich kolegów, co powiedzieli na temat mobbera, a jeśli nie, to „będzie zwolnienie z paragrafem”. Zastraszaniem pracowników było również sugerowanie przez mobbera, że ma on związki ze służbami, przypisywanie sobie tytułów naukowych i wykształcenia, których nie ma, czy też informacje o pełnieniu prestiżowych funkcji, np. na wyższej uczelni państwowej. Oczywiście wyzwiska, oprócz tych pospolitych także bardziej „oryginalne”, jak np. „paździerzaki”, czy wypowiedzi typu „no, nareszcie udało mi się złamać tego skurwysyna”. Pokazowe karanie pracowników w celu zastraszenia otoczenia: wyprowadzanie przez ochronę szeregowych pracowników, a także osób pełniących funkcje kierownicze, niewpuszczenie na teren ministerstwa osób, które nagle zostały wyrzucone z pracy, aby nie mogły zabrać swoich osobistych rzeczy. Kiedy zostałam fałszywie oskarżona o oszustwo, przychodzące na mój temat pisma z prokuratury leżały na korytarzach w widocznych miejscach, np. na kserokopiarce czy na parapetach tak, aby na pewno każdy pracownik mógł się z nimi zapoznać. Podobnie pisma dotyczące wszczętych przeciwko mnie postępowań dyscyplinarnych, były oczywiście przekazywane pocztą wewnętrzną, najpierw niby omyłkowo przez kancelarię, bez kopert tak, aby każdy mógł przeczytać, że został przeciwko mnie sformułowany wniosek o wydalenie ze służby cywilnej. Ostatnim aktem przemocy było wręczenie dwóch zwolnień dyscyplinarnych osobie w wieku ochrony przedemerytalnej.– Kim są osoby mobbingujące? Czy jest jakiś określony schemat osobowy?– To ludzie mali, tchórzliwi, kierujący się niskimi pobudkami, którzy boją się własnego cienia. Nie jest dobrze powoływać na stanowiska kierownicze osoby, u których kompleksy są widoczne na pierwszy rzut oka. Osoba o niskim poczuciu własnej wartości, stara się dowartościować kosztem innych, jeśli są to podwładni, mobber ich kosztem usiłuje podbudować swoje ego. Próżne są to wysiłki, bo będąc nikim we własnych oczach, swoim agresywnym zachowaniem wysyła do otoczenia sygnał, że nie szanuje samego siebie; trudno zatem oczekiwać, że ktokolwiek będzie szanował jego. Agresja mobbera wynika ze strachu, że wyjdzie na jaw jego ignorancja; tymczasem różnica w poziomach intelektualnych między mobberem, a innymi pracownikami, zwłaszcza jego podwładnymi, jest aż nadto widoczna. Dla kogoś takiego, konkurencją jest każdy. Wobec tak rażącego kontrastu mobber zaczyna niszczyć wszystkie osoby, które uważa za konkurencję, a zaczyna od tych, które nie chcą się przed nim osób z ministerstwa zaczęło mieć problemy w momencie, gdy przyznały się do tego, że pracują nad jeszcze lepszym wykształceniem, np. rozpoczęły studia doktoranckie czy zdały egzamin radcowski. W moim przypadku była to aplikacja radcowska, na którą zostałam przyjęta w 2014 r. Większość osób, które do mnie zgłaszają się, to pracownicy świadkowie nadużyć, jakich mobber wraz z grupką pomocników dopuszcza się u danego pracodawcy. Chodzi oczywiście o nadużycia finansowe, czasem na olbrzymią skalę, gdzie trzymająca władze grupka zdeterminowanych na finansowy „sukces” osób, zastrasza i eliminuje ze swojego otoczenia wszystkich, którzy na te nadużycia się nie godzą. Sprawcy działają na zasadzie „kto nie z nami, ten przeciw nam” i każdy, kto nie podporządkuje się wspólnej polityce wyciągania pieniędzy, zawłaszcza publicznych, zaczyna być która odważnie wystąpi przeciwko sprawcom, która nie zgodzi się współpracować przy nadużyciach, staje się wrogiem publicznym numer jeden i współdziałający ze sobą sprawcy zrobią wszystko, aby taką osobę zniszczyć. Dlaczego? Z bardzo prostego względu: taka niepokorna osoba zagraża status quo, dlatego następuje konsolidacja sprawców w jeden obóz, który teraz już ma wspólnego wroga. On może zaszkodzić ich interesom, a także im samym, jeśli sprawę nadużyć zgłosi np. organom ścigania albo np. pójdzie do sprawców odbywają się – jak przystało na ludzi bez żadnych zahamowań – na zasadzie wzajemnego zbierania na siebie haków. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą, więc na wszelki wypadek, każdy ze sprawców zbiera na pozostałych haki, żeby w razie czego mieć czym straszyć. Jeżeli któryś ze sprawców zaczyna się wyłamywać, pozostali straszą go i szantażują tym, co na niego mają; wtedy okaże się, że on również nie jest bez winy, on również jest zły. Wejście w taki układ, to jak wejście w układ mafijny: nie ma wyjścia; jeśli ktoś nie będzie robił tego, co chcą pozostali, oni ujawnią to, co na niego mają. Poza tym, jako układ ludzi złych, szkodliwych dla społeczeństwa, z którymi nikt nie chce z własnej woli się zadawać, są oni jednak na siebie zdani: jest to jakaś wspólnota, co prawda z przymusu, ale jest. Mający poczucie niskiej wartości mobber czuje się ważny, gdy coś od niego zależy, co prawda szantażem i zastraszaniem, w strukturze przestępczej, ale jednak jakoś tam funkcjonuje, gdzieś, w jakiejś patologicznej, ale jednak wspólnocie – podobnej zasadzie odbywa się wnoszenie przez takie osoby aktów oskarżeń albo pozwów do sądu: dla nikogo nieistotny, z którego wszyscy się śmieją, niewiarygodny dla nikogo, nawet dla samego siebie, gdy wniesie pismo do sądu, to jednak zaczyna istnieć. Ktoś to pismo musi przeczytać, ktoś temu pismu musi nadać bieg, ktoś musi przyjść do sądu i brać udział w toczącym się postepowaniu. Nie ważne, że powództwo zostaje oddalone, nieważne, że musi ponieść wszystkie koszty, czasem nawet ich wielokrotność, nieważne, że postępowanie karne zostaje umorzone z powodu braku znamion przestępstwa, nieważne, że po raz kolejny mobber sam musi za to zapłacić, ważne, że on wreszcie zaistniał. Byle jak, ale zaistniał. Ponadto, wchodzący w różne układy mobberzy, chcąc się przysłużyć kolegom na zasadzie „przysługa za przysługę”, mogą nękać pracownika, aby zmusić go do odejścia. Wówczas zwolni się miejsce dla przyjaciółki kolegi i wtedy będzie można ją zatrudnić.– Była Pani ofiarą mobbingu w Ministerstwie Zdrowia. Kto Panią mobbingował?– Tak rzeczywiście jestem ofiarą mobbingu; moja gehenna zaczęła się od 4 lutego 2014 r. tj. od dnia kontroli w dwóch jednostkach na Śląsku; były to kontrole ad hoc. Trzecią taką kontrolą była kontrola kliniki warszawskiej. Sprawy te były szeroko opisywane w mediach. Zresztą dopiero z mediów dowiedziałam się, o co tam chodziło. W Ministerstwie Zdrowia pracuję od sierpnia 2000 r., a w wydziale kontroli od 2006 r.; jednak nigdy nie widziałam takiego chaosu, braku organizacji, pośpiechu i braku sensu w przeprowadzeniu kontroli dotyczących wydarzeń, jakie miały miejsce dwa lata wcześniej. Od początku wiadomo było, że taka kontrola nie ma najmniejszego sensu. Rzeczywiście były nieprawidłowości, osoby, które się ich dopuściły, były zainteresowane w ukryciu ich, a wszystkie polecenia w tym zakresie wydawał radca prawny, ówczesny dyrektor generalny w Ministerstwie Zdrowia. Stąd zaczęła się gehenna moja i innych osób. W moim przypadku granicę nękania mnie i mojej rodziny można dokładnie określić, był to właśnie dzień kontroli na Śląsku, w dniu 4 lutego 2014 r. Tego dnia wróciłam z kontroli o godzinie 2 w nocy, nie miało to dla ówczesnego dyrektora generalnego żadnego znaczenia, następnego dnia ja i moi przełożeni zostaliśmy wezwani o 10 rano do jego gabinetu, gdzie usłyszeliśmy, że nic nie robimy, niczego się nie nauczyliśmy, ale teraz on pokaże nam, jak się pracuje. Zapowiedział nam, że będzie kontrolował nasze skrzynki mailowe służbowe i prywatne, nasz czas pracy. Od samego początku na nas wrzeszczał, tak, że pod koniec tego ryku nie można już było rozróżnić poszczególnych słów. Kiedy zwróciłam mu uwagę, żeby na nas nie krzyczał, usłyszałam: „krzyczeć to ja dopiero mogę zacząć”. Groził nam postępowaniami dyscyplinarnymi, stosował groźby karalne: „ja was dorwę”, kazał nam przychodzić w soboty i niedziele, żeby pisać protokół z kontroli, do której nie było żadnych dokumentów, bo zostały zabezpieczone w toku śledztwa prowadzonego przez CBA w Katowicach. Cała wyprawa do Katowic, zarówno jedna, jak i druga, która miała miejsce dzień później, nie miały sensu, były stratą czasu i pieniędzy dodać, że byłam obrażana nie tylko ja, ale również moi rodzice; kiedy sprawca przemocy zaczął na mnie wrzeszczeć: ”Kto Panią w ogóle wychowywał?” Nasuwa się inne pytanie: kto wychowywał jego, że tak się zachowuje. Zarzucił nam również, że nie znamy się na urządzeniach medycznych, że po 10 latach pracy w kontroli powinniśmy się na tym znać. Znajomość urządzeń medycznych wymaga ukończenia studiów w tym zakresie, np. na Politechnice. Ja takich studiów nie kończyłam i na urządzeniach medycznych się nie znam. Całe to spotkanie było żałosnym pokazem całkowitego braku kultury, ignorancji, braku wyobraźni, braku jakichkolwiek zahamowań i bardzo niskiego poziomu intelektu. Największą grozę budzi fakt, że ktoś taki miał za zadanie kierować całym Ministerstwem Zdrowia, w którym wówczas zatrudnionych było około 650 osób. Nie dziwne, że ochrona zdrowia w Polsce tak wygląda, skoro są w niej powoływane na stanowiska kierownicze osoby na takim poziomie. Niedawno sprawa w sądzie zakończyła się Pani wygraną. Jak się Pani to udało, skoro tak nikły odsetek pracowników wygrywa? Jak brzmiał wyrok i jego uzasadnienie?Dnia 4 kwietnia 2019 r. wyrok stał się prawomocny; Sąd zasądził całość dochodzonego roszczenia od pracodawcy oraz nakazał zamieścić na stronie pozwanego ministerstwa zdrowia przez 1 miesiąc przeprosiny o następującej treści: „Ministerstwo Zdrowia przeprasza Panią Joannę Koczaj-Dyrdę za naganne zachowania, których doznawała w pracy od Dyrektora Generalnego Ministerstwa Zdrowia Pana Marcina Antoniaka w okresie od 4 lutego 2014 r. do 30 lipca 2015 r., w szczególności za naruszenie jej godności, dobrego imienia oraz reputacji zawodowej”. Sprawca przemocy wszczął przeciwko mnie 7 postępowań, w tym 3 karne, dwa dyscyplinarne w Ministerstwie Zdrowia, które toczą się do dnia dzisiejszego i dwa dyscyplinarne w Okręgowej Izbie Radców Prawnych. Obecnie próbuje wszcząć przeciwko mnie – rękami sądu i prokuratury – czwarte postępowanie karne, co ma służyć głównie zastraszeniu ukrycia nadużyć zgłosiłam do prokuratury; w sumie złożyłam 2 zawiadomienia dotyczące zastraszania mnie i szykanowania w celu ukrycia nadużyć, jakie miały miejsce w trakcie trzech kontroli, a trzecie zawiadomienie dotyczyło znęcania się nad pracownikami Ministerstwa Zdrowia. Mimo licznych zeznań pokrzywdzonych i świadków, wielu pism stanowiących niezbite dowody w sprawie, postępowanie zostało umorzone, a pani prokurator, w uzasadnieniu liczącym 109 stron, najpierw wypisała wszystkie znamiona przestępstwa znęcania się, a następnie powołując się na zeznania samych oprawców, stwierdziła, że to, co miało miejsce w MZ to taka kultura pracy. Umarzając postępowanie, prokuratura utwierdziła sprawców przemocy w poczuciu bezkarności, a ofiary w poczuciu bezsilności, ale też dała sygnał wszystkim sprawcom przemocy w całym kraju, że są bezkarni, bo nawet, jeśli ofiara przemocy lub świadek przestępstwa zgłosi je, to i tak to postępowanie nawet, jeśli zostanie wszczęte, będzie umorzone. Dlatego na pytania, czy zgłaszać przemoc w pracy do prokuratury odpowiadam, że nie, ponieważ sama zgłosiłam przestępstwo aż trzykrotnie, postępowanie mimo miażdżących dowodów zostało umorzone, a jedyne, co z tego wynikło, to kolejny argument dla mobberów, że przestępstwa nie było. W naszej sprawie prokuratura po prostu przysłużyła się sprawcom przemocy w MZ, dając im kolejne argumenty do nękania mnie i innych ofiar.– Co by Pani radziła mobbingowanym pracownikom?– W istocie między ofiarą mobbingu, czyli przemocy, bo przecież mobbing to też przemoc, a sądem nie ma żadnej instytucji. Jedyne, co ofiara przemocy w pracy może zrobić, to pójść do sądu, o ile będzie ją na to stać. Roszczenia z zakresu prawa pracy dochodzone są na podstawie procedury cywilnej, co oznacza, że wnosząc pozew, należy wpłacić 5% wartości przedmiotu sporu. Osoba poszkodowana w wyniku przemocy w pracy zazwyczaj jest w bardzo złym stanie psychicznym, a często także fizycznym, zatem nie może sama prowadzić sobie sprawy w sądzie. Jeżeli pracownik został brutalnie wyrzucony z pracy z dnia na dzień i pozbawiony środków do życia – staje wobec konieczności ich zdobycia. Zamiast iść do sądu i walczyć o swoje prawa przeciwko mobberom, musi szukać nowej pracy. Kiedy czytam komentarze pod artykułami na temat mobbingu, gdzie pojawiają się pytania w stylu: „dlaczego po prostu nie zmieni pracy?”, to wiem, że coś takiego może napisać tylko osoba, która nie ma pojęcia czym mobbing w istocie wmawianie pracownikowi, że jest beznadziejny, do niczego się nadaje, niczego nie umie i niczego się nie nauczył, powoduje, że zestresowany pracownik zaczyna popełniać błędy, czasem nawet kardynalne, co tylko utwierdza go w poczuciu, że rzeczywiście do niczego się nie nadaje, skoro nie potrafi zrobić nawet prostej rzeczy. Mobber tymczasem, który sam doprowadził pracownika do takiego stanu, ma pożywkę, żeby dalej się nad nim pastwić. Pracownik, który ma niskie poczucie przydatności do pracy, który przestaje wierzyć we własny potencjał i we własne siły, który jest zestresowany i roztrzęsiony, nie jest najlepszym kandydatem do pracy. Na rozmowie kwalifikacyjnej do nowej pracy może sprawiać wrażenie osoby, która nie przyniesie wielkich korzyści potencjalnemu pracodawcy, bo sama potrzebuje pomocy i to pilnie. Potencjalny pracodawca, widząc niepewną siebie osobę, może obawiać się, że nie przysporzy ona żadnej wartości pracodawcy, a poza tym, będąc w takim stanie, może zacząć chorować i często przebywać na sprawcy przemocy z MZ dalej nękali osoby, które usiłowały zmienić pracę; poszukiwania ofiar, miejsca ich zatrudnienia służyły temu, aby zdyskredytować taką osobę w oczach nowego pracodawcy. Z MZ odbywały się telefony do nowych pracodawców, co oczywiście jest bezprawne i stanowi rażące naruszenie dóbr osobistych. Każda osoba, która odbiera taki telefon, powinna to po prostu nagrywać i przekazać dowody jeszcze jeden aspekt: wściekły mobber, który wcale nie chce, żeby ofiara odeszła z pracy, bo potrzebuje ofiary, żeby nadal się nad nią znęcać, niszczy jej życie przez wszczynanie procesów karnych opartych na fałszywych oskarżeniach. Jeżeli ofiara chce zmienić pracę, wówczas ciążą na niej toczące się procesy karne, a przekazanie takiej informacji nowemu pracodawcy powoduje, że żaden potencjalny pracodawca, nawet przy najlepszej woli nie zatrudni osoby, przeciwko której toczy się postępowanie karne np. o prymitywne oskarżenia wobec ofiar mobbingu, jakie są mi znane to: sprawstwo kierownicze, podżeganie, posługiwanie się fałszywą kartą kredytową, ujawnianie dziennikarzom protokołów z niejawnego postępowania o pomówienie czy normalnie funkcjonującej w społeczeństwie osoby na ławie oskarżonych jest niewyobrażalnym stresem, taka osoba czuje się stygmatyzowana, a w moim przypadku był to dodatkowy stres, bo moje nazwisko widniało na wokandzie jako oskarżonej, co widzieli moi koledzy z aplikacji, którzy przecież często bywali w sądach z uwagi na charakter wykonywanej pracy czy praktyki. Każdy przechodzący mógł zobaczyć moje nazwisko w charakterze oskarżonej i to w trzech różnych postępowaniach karnych. Nikt nie myśli też o dalekosiężnych skutkach takiego postępowania mobbera: w formularzach wizowych wielu krajów trzeba zamieścić informacje o toczących się obecnie lub w przeszłości procesach karnych; wpisanie takiej informacji niweczy szanse i to na zawsze wjazdu do takiego kraju. Na pytanie: „czy toczyło się przeciwko Pani postępowanie karne?” już zawsze będę musiała odpowiedzieć, że tak. Dlatego też pytanie: „dlaczego po prostu nie zmieniła Pani pracy” wynika z błędnych przesłanek. W moim przypadku było jeszcze inaczej; powiedziałam sobie, że nie odejdę z pracy i nie dam się wyrzucić, bo to nie ja znęcam się nad pracownikami, tylko oprawca, więc dlaczego to ja mam odchodzić, a nie on? Robię w życiu wystarczająco dużo pożytecznych rzeczy, pomagam ludziom, wspieram ich, stanęłam w obronie swojej i pracowników MZ, więc to nie ja jestem sprawcą, przez którego ludzie płaczą, tylko on i to on ma odejść. Agresor został przeniesiony do innego urzędu dopiero z dniem 31 lipca 2015 r., po trzech latach nękania pracowników MZ, a ministrem, który wreszcie to zrobił, był prof. Marian wniosłam powództwo przeciwko pracodawcy we wrześniu 2016 r. i od tego momentu nękanie mnie przez oprawcę, przy ścisłej współpracy z MZ, przybrało na sile. Niepohamowana agresja zawsze eskaluje i tak też było tym razem: to właśnie po wniesieniu przeze mnie pozwu posypały się akty oskarżenia. W tym samym czasie zostały wniesione: prywatny akt oskarżenia o fałszywe oskarżenie, gdzie zostałam określona jako osoba „w wysokim stopniu zdemoralizowana” i jednocześnie subsydiarny akt oskarżenia w sprawie o oszustwo. Jest to typowy przykład działania sprawców przemocy wobec pracowników: zasypać pracownika procesami, najlepiej fałszywymi oskarżeniami wniesionymi w postępowaniach karnych. Celem było nie tylko zniszczenie mnie psychicznie, a w konsekwencji także i fizycznie, ale także zdyskredytowanie mnie w oczach sądu i przedstawienie jako oszustki, która wystąpiła przeciwko przemocy w MZ w celu odwrócenia uwagi od tego, że sama jest oszustką. Zostałam przedstawiona jako osoba, która broni się przez atak, czyli po raz kolejny agresor przypisał mi to, co sam robił. Warto dodać, że mobber nie spodziewa się, że w końcu ofiara zacznie się naprawdę bronić. Wszelkie próby postawienia granic są dla niego pożywką, żeby jeszcze bardziej się znęcać nad ofiarą, a celem jest nie tylko to, aby samemu sobie wydać się „większym”, ale także to, żeby zastraszyć otoczenie. Wniosek o wydalenie mnie ze służby cywilnej krążył po całym MZ otwartym tekstem, a wezwanie z Komendy Policji na przesłuchanie w sprawie mojego „oszustwa” zalegało na parapetach i na kserokopiarkach, niby przypadkiem zostawione tak, aby każdy pracownik na pewno mógł się z tym zapoznać. Wśród pracowników zostały rozpuszczone plotki, że „to ja sama nawywijałam”, i że „sama sobie narobiłam kłopotów”. Oczywiście natychmiast rozeszły się po MZ informacje na temat mojej choroby psychicznej, co tylko pokazuje, że żeby kogoś zdyskredytować, to też trzeba wykazać się choćby minimalnym poziomem się łatwym celem: kobieta, urzędniczka, w średnim wieku, zatrudniona w Ministerstwie Zdrowia, z jednym z najniższych uposażeń. Tymczasem nie dałam się zniszczyć, natomiast zmarnowałam mnóstwo cennego czasu na szarpanie się z ludźmi, którzy nie mają żadnej wartości, którzy nie wytwarzają żadnej wartości, dla których nie poświęciłabym ani jednej minuty, gdyby nie to, że zostałam do tego zmuszona. Tego czasu już nikt mi nie zwróci, tych cennych chwil, które mogłam spędzić z moją najbliższą rodziną, a także z moją mamą, która w tym czasie umierała na nowotwór. Ofiarom mobbingu mówię, że trzeba zacząć bronić się i to jak najszybciej, mając świadomość konsekwencji, jakie obrona swoich praw za sobą niesie. Jednocześnie z uwagi na to, że wiele ze zgłaszających się do mnie osób straciło w wyniku mobbingu rodziny, podkreślam, żeby pilnować rodziny, skupić się na najbliższych, poświęcać czas ludziom wartościowym, bo tylko oni są warci naszej uwagi, a nie Joanną Koczaj-Dyrdą rozmawiał Piotr Szumlewicz Źródło:
fałszywe oskarżenie o mobbing